Monday, May 5, 2008

Co wiemy o reprezentacji

Za blogiem "Pastor o polityce" wrzucam tekst o Reprezentacji. Dodatkowo okraszam moim ulubionym pilkarskim przebojem innego wywrotowca z Trójmiasta - Kaliego Kalinowskiego.

Link do oryginalnego tekstu.



Piłka nożna fascynuje pewną grupę osób bardzo mocno, jest przez inną grupę lubiana, a dla kobiet, które stykają się z nią przez bliskość jakiegoś męskiego wpływu, jest powodem do „niezrozumienia nas”, tak, jak my nie rozumiemy ich. Jest oczywiście też grupa ludzi, którzy się piłką KOMPLETNIE nie interesują. Ale wszystkie te grupy, praktycznie cały przekrój nas, jako LUDZI, żyjących w takich, a nie innych okolicznościach cywilizacyjnych, spotykają się podczas Igrzysk Futbolu. A te nasze europejskie, są wyjątkowo cenione. Jeśli natomiast na Turniejach tej rangi, co Mistrzostwa Świata, czy Mistrzostwa Europy, gra reprezentacja Polski, to KAŻDY o tym wie, i każdy „jakiś tam mecz” będzie zmuszony obejrzeć. A wiadomo, w jakich okolicznościach się ogląda mecze Polski na Turniejach! :D A zauważam nawet, że podczas Turniejów sporo osób przybliża się trochę do futbolu. Nawet jeśli na krótko, i być może tylko przez sympatie względem swoich kolegów-maniaków, czy też oddanie swojemu mężczyźnie. Ale motywacje, czy zapał nie mnie oceniać. Tyle tytułem wytłumaczenia się z tematyki futbolowej na polityczno-refleksyjnym blogu.

Mamy Kwiecień. Do końca sezonu zostało po kilka kolejek w każdej lidze. Koniec sezonu ligowego nie oznacza wakacji dla zawodników. Oznacza zgrupowania drużyn finalistów Mistrzostw Europy. Wśród nich Polski.


Po 16stu latach posuchy, oba okresy przed kompletnie nieudanymi Turniejami, były szczegółowo obserwowane. A przynajmniej opisywane.


Wśród naszych potencjalnych kadrowiczów na Euro mamy kilka grup piłkarzy. Każda grupa w kompletnie innej formie. Na formę boiskową piłkarza mają wpływ takie czynniki, jak forma fizyczna, i forma mentalna, (bo brylantowych techników to my mamy paru, a i owszem, ale albo nazywają się Burkhardt, albo grają w Chinach, albo właśnie dostali obywatelstwo), obie uzależnione od sytuacji w klubie, a ściślej, od tego „czy gra”. Jak gra to dobrze, jak nie gra to gorzej. Albo czasem dramat. Zawodnicy z lig zagranicznych, mają zmienne szczęście, zawodnicy z Polski najczęściej „grają”, ale poziom naszej ligi, to osobny bardzo szeroki temat. Nasza zimowa przerwa trwa dłużej, niż w Rosji między-sezonowa.


Jerzy Engel przed azjatyckim mundialem postanowił postawić na formę fizyczną. Wtedy trzon naszej kadry stanowiła silna obrona, z Wałdochem, Hajtą, Zielińskim, Bąkiem, Koźmińskim i Żewłakowem, Dudkiem za nimi, plus dwóch koszących w środku Kałużny i Świerczewski. To co się działo na około było już mniej ważne, bo i Murzyn z Orłem na Piersi, i Kryszałowicz, i Krzyżówek byli w formie, a Żurawski to miał taką prasę jak obecnie Messi w Argentynie. Wszyscy Ci zawodnicy, kluczowi, grali regularnie w klubach. Ze składu odpadł Tomek Iwan, w cień usunięty pod presją prasy został Tomek Kłos; obaj dlatego, że nie grali w swoich macierzystych klubach. Jerzy Engel postanowił zaserwować tym, którzy byli zmęczeni sezonem, strasznie hardkorowy trening fizyczny! I to był jego jedyny koncept na przygotowanie zespołu. Kompletnie zignorował rozpoznanie azjatów, motywację psychiczną i miał poważne problemy z selekcją. Ostatecznie manipulował raptownie z taktyką w trakcie trwania turnieju, nie ponieważ taki miał koncept, tylko bo mu się posypał skład. Zawiedli wszyscy.


Paweł Janas ewidentnie postanowił podejść do sprawy inaczej. Zamknięte zgrupowanie, mało konferencji prasowych, na których Kadrę reprezentuje albo mamroczący mrużący oczy Janas, albo kucharz! :> No i wszystko fajnie, nie przetrenował, ale wszyscy poza Smolarkiem, Jeleniem, Brożkiem, Borucem i Żewłakowem jacyś tacy skacowani biegali…


Teraz mamy zagranicznego managera. Kibice na meczu towarzyskim z USA mimo paskudnego widowiska jakie oglądaliśmy niedawno, śpiewali imię naszego holenderskiego szkoleniowca. Bo wiedzieli, że jego w tym winy nie ma, a leśne dziadki, z ukochanej przez fanów piłki organizacji, pezetpeenu, zaraz się na niego rzucą. A on spokojnie wybiera 32 piłkarzy. I do tej selekcji nie da się mocno przyczepić. Oczywiście, jako, że piłka to Sport Narodowy, a my jesteśmy malkontentami, tak jak Brazylijczycy są radośnie-religijni (religious celebration), Niemcy niemieccy, Anglicy dumni, a Duńczycy optymistyczni etc., to musimy mieć „kilka ale”. Ale, to obecne „ale” ma lżejszy kaliber.



Naturalnie Paweł Brożek się pojawia. Ale otóż pojawia się, mam wrażenie tylko w „niezależnych mediach”. Bo każdy z kim rozmawiałem generalnie prezentował mój punkt widzenia na tego zawodnika. Nie, żebym Brożka nie lubił, ale braki Brożka, czyli Kadra na Zaufanie, nie za Formę, wykorzystuje już Żurawski. Drugi taki nam nie potrzebny. Zepsuła Cię Orange Ekstraklasa i III RP, panie Brożek. Przykro mi. Ale cóż, może jest jakaś szansa na Rządy Cudów, miast psucia przez Rządy Prawa i Sprawiedliwości. Pstryk! I nagle nie ma całego bagna „polskiej piłki”… Ależ byłoby fajnie:D No cóż, zagalopowawszy się nieco powróćmy do… czasów obecnych i … Kamila Kosowskiego:D Na sondzie Onetu zagłosowałem, że jego najbardziej brak w „trzydziestce”. Ale chyba z sympatii. Szkoda, że Kamil nie pograł tego sezonu w jakimś fajnym miejscu. Ale bardziej chyba tak naprawdę brak Ireneusza Jelenia. Jelenia cenię, a on gra na podobnym luzie, jak Kosowski. A przecież grywał więcej niż „co poniektórzy”;> No i został nam tylko temat „Roger”. Zacytuję kolegę z pracy: jeśli on byłby faktycznie dobry… ale on nie jest. Rogera oceniam na walkę o miejsce w beniaminku Primera Division, a od lutego w Secunda na wypożyczeniu. Potrzeba go nam?


Mamy wciąż w pamięci mecz z USA. No zagrali słabo. Fakt. Ale trzeba mieć świadomość uroku zjawiska, jakim była ta data w kalendarzu futbolowym. Decydująca faza sezonu przed Turniejem. Ci co grają puszczani niechętnie przez klubowych bossów, z zaleceniami oszczędzania się, Ci co nie grają, akurat się starali, ale im nie szło, bo nie grają, a gracze z naszej ligi… heh, no cóż. Wybitni oni i tak nigdy nie będą, więc, no trudno. I tu się zatrzymajmy.


Na kogo możemy liczyć na te Mistrzostwa? Zastanawiam się, czy zacząć od Boruca, czy od Krzynówka, czy od Smolarka.


Boruc, to fajny i prosty temat. Boruc będzie w formie, i o to możemy być spokojni. On się cieszy na ten turniej. Jest w komfortowej sytuacji, bo on umie się zmotywować na mecz, którego determinizm śmierdzi od miesięcy. Zagrał świetnie z Niemcami, zagra i w tym roku świetnie. Natomiast nie oczekujmy od niego, że będzie grał na tym samym poziomie koncentracji w meczu z USA w Krakowie. Dla niego to był po prostu „wypad do Polski”. A po mistrzostwach będzie miał miejsce w jakimś fajnym, nowym, świetnym klubie.


Smolarek, to temat podobny, choć z mniejszym prawdopodobieństwem. Najważniejsze, że gra w tym Racingu. Biega, ale się nie przemęcza. Też się zmotywuje.


Ale Krzynówek to już trudniejsza sprawa. Nie gra w klubie. Jak zauważył kiedyś Konstanty Cook, nasz przyjaciel, dwa lata temu, przed Mundialem w Niemczech sytuacja była analogiczna. Gra po prostu w niemieckim klubie. Niemcy porażki z Polską nie wliczają w ogóle w ryzyko… Takie życie. Możemy się pocieszyć jedynie tym, że ich Metzelder siedzi na ławie, albo u lekarza w ciepłej Hiszpanii. Pewnie utyje, będzie wolny… Oby:) Jacek Krzynówek, to jednak tego sortu zawodnik, że nawet jak nie będzie w najwyższej formie, to na ważne mecze i tak będzie groźny. Jego bramka na Stadionie Smoka w meczu z Portugalią to przecież nie była żadna maestria. Ale była na 2:2 na wyjeździe! I był szał radości, „bo Krzynek walnął”. I Krzynek latem, miejmy nadzieję, walnie nieraz.


Obstawiam Dudkę i Lewandowskiego w środku, że będą grali na przyzwoitym poziomie. Jak napisałem powyżej, Ci akurat wybitni nigdy nie będą. Ale obaj są dziś dużo lepszymi zawodnikami, niż byli dwa lata temu. Dudka jest w stanie posłać naprawdę sensowne długie dokładne prostopadłe podanie, a Lewandowski zdobywać bramki, również coraz ładniejszymi plasowanymi uderzeniami.


W formie będzie też Michał Żewłakow. Dla Michała szacunek. On jako jedyny nie zawiódł na obu nieudanych imprezach. I nie zawiedzie na tych.


Reszta to wróżenie z fusów. Pełne. Nie wiem, może muszę poczytać ich szczegółowe horoskopy… :>


Ale jest jednak jeszcze jeden w miarę przewidywalny element. Forma na tej imprezie naszego kapitana. Maciej Żurawski raczej nie wzbije się na wybitność. Chyba, że będzie miał fart. A, że on tylko na tym zbudował całą swoją piłkarską karierę, to oby mu się znowu udało postrzelać.


Już się szczerze mówiąc nie mogę doczekać, gdy ósmego czerwca wszyscy siądziemy przed telewizorami. Nie mogę się doczekać tej ekscytacji, tego napięcia. Niepewność, która jest, ósmego czerwca ustąpi miejsca wierze. Nie mogę doczekać się tej ciszy na ulicach przed rozpoczęciem meczu. Ale jeszcze bardziej nie mogę się doczekać tego, jak wszyscy się poderwiemy, wyskoczymy w górę, i wydrzemy się w niebogłosy, gdy „nasi strzelą” Niemiaszkom na jeden : zero Dlaczego tak piszę? Wciąż aktualna pozostaje moja refleksja sprzed dwóch lat, podzielę się nią ponownie.


Dwa lata temu podchodziliśmy do meczu ze Szkopami w fatalnych nastrojach. Porażka w pierwszym meczu bolała tak samo, jak ta ze skośnymi w Azji. Nie było absolutnie żadnych optymistycznych przesłanek. Nasi zagrali F A T A L N I E. Ale przyszedł dzień meczu z Niemcami, i ja stwierdziłem, że… wierzę, że z nimi wygramy. Wierzę, bo jestem kibicem. Mimo braku jakichkolwiek racjonalnych powodów. A może właśnie z powodu braku racjonalnych przesłanek. Bo właśnie na tym polega wiara. Bo wiara potrzebna jest tam, gdzie nie ma racjonalnych przesłanek. Gdyby były, to nie potrzebowalibyśmy wiary. Credo Quiam Absurdum. I ósmego czerwca zasiądę przed telewizorem, otworzę kolejnego ukochanego Króla Polskich Puszcz, i będę W I E R Z Y Ł, wierzył, że wygramy. Bo inaczej to nie ma sensu. Będę przeżywał każdą akcję, każde podanie, każdy strzał, i każde wybicie. Będę wyzywał sędziego, i bluzgał na Klosego. Będę chwalił Boruca, Krzynówka, czy Smolarka. I zachęcam wszystkich kibiców do tego samego. Kochani, WIERZMY! Wierzmy, że jesteśmy w stanie w tym roku skopać „dupala Niemiaszkom”.

No comments: