Wednesday, July 18, 2007

Przypadkiem... czyli polemika z autorem tekstu o sopockich pokemonach

No mimo wszystko nie mogę się nie odnieść. Kilka tygodni temu redaktor nowego projektu passauera, Pan Krzysztof Kowalczyk zadzwonił do mnie, żeby porozmawiać o mojej znajomości z Jakubem Świderskim i Bartkiem Kalinowskim, sopockimi opozycjonistami obecnie dziennikarzami Polskiego Radia. Chciał wiedzieć, czy - a jeśli tak, to czemu udzieliłem im rekomendacji, zanim tymi dziennikarzami zostali.

Zgodnie z prawdą powiedziałem redaktorowi (choć mogłem powiedzieć "no comment", wiedząc że bez mojej wypowiedzi dziennikarz w zasadzie nic nie ma), że jednego i drugiego gentelmana poparłem z bardzo konkretnych powodów, po czym te powody podałem. Po zakończeniu rozmowy zażądałem autoryzacji, nie dlatego że nie wierzę w dobre intencje dziennikarza, a dlatego że w natłoku informacji zdarzają się nieścisłości.

Nos mnie nie zawiódł. W zaproponowanej przez Redaktora mojej wypowiedzi znajdowało się wszystko, tylko nie powody dla których rekomendowałem tych dwóch ludzi. Żeby nie być gołosłownym zamieszczam poniżej link do tekstu, oraz korespondencję, jaką wymieniliśmy:

http://www.gdansk.naszemiasto.pl/drukuj/750446_40.html

***
Krzysztof Kowalczyk
to michal.rachon@gmail.com
date Jul 5, 2007 7:16 PM
subject autoryzacja

Michał Rachoń przyznaje, że polecał Świderskiego i Kalinowskiego Jerzemu
Targalskiemu, wiceprezesowi Polskiego Radia: – Ale to miało miejsce
zanim zostałem rzecznikiem w MSWiA. Dlaczego ich polecałem? Od lat
obracam się w świecie mediów, znam ludzi z Trójmiasta, więc kiedy
pojawiają się pytania, czy rekomenduję te osoby, czy nie, to nie widzę w
tym nic zdrożnego.

* *

from Michal Rachon
to Krzysztof Kowalczyk
date Jul 5, 2007 7:45 PM
subject Re: autoryzacja
mailed-by gmail.com

Witam,

Panie redaktorze, zgodnie z treścią naszej wczorajszej rozmowy przesyłam autoryzowany tekst. W proponowanym przez Pana fragmencie nie znalazły się powody rekomendacji, które Panu podałem w trakcie rozmowy telefonicznej. Oto moja wypowiedź:

Michał Rachoń przyznaje, że UDZIELIł REKOMENDACJI Świderskiemu i Kalinowskiemu w rozmowie z Jerzym Targalskim, wiceprezesem Polskiego Radia: – Pan Jerzy był moim nauczycielem na studiach, a rozmowa miała miejsce kiedy byłem prywatną osobą. Nawet nie przypuszczałem, że będę kiedyś robił to co robię teraz. Jestem PRowcem i od 10 lat obracam się w świecie mediów , znam młodych i wykształconych ludzi z Trójmiasta. Świderskiego rekomendowałem bo to absolwent dwóch uczelni i mówiący w kilku językach politolog, a Kalinowski to bystry obserwator o świetnym radiowym głosie. Nie widzę w tym nic nagannego.

pozdrawiam serdecznie

Michał Rachoń

***

Z mojego punktu widzenia nic nowego. Raz na pół roku po prostu musi się pojawić na pierwszej stronie jednej z trójmiejskich gazet tekst, z którego wynika że sopocka opozycja: wychwala szatana, bije kobiety i wyzywa je od żydówek, spuszcza szczury na sznurku, topi molo, zabiera fundusze unijne, zwalcza inwestycje lub tępi emerytów (do wyboru, o wszystkich tych rzeczach pisały w ciągu ostatniego roku Gazeta Wyborcza w Trójmieście oraz Dziennik Bałtycki, wycinkami dysponuję, a wszystkie informacje są nieprawdziwe). Mnie już to nie rusza, a nawet - co uznaję za swój drobny sukces, powoli przestaje ruszać moją babcię.

Natomiast ruszyło mnie opublikowanie tekstu, który piętnuje rzekomo nieetyczne zachowania ludzi mediów z jednoczesnym rażącym naruszeniem prawa prasowego w samym tekście (obowiązek wzięcia pod uwagę autoryzacji, jeśli rozmówca jej zażąda, lub poinformowanie na łamach że wypowiedź jest nieautoryzowana). Nie wiem tylko, czy ta zagrywka bardziej mnie rozśmieszyła, czy bardziej zażenowała.

Zapewne przypadkiem z tekstu mojej wypowiedzi zniknęły wszystkie słowa, które świadczą o wykształceniu Jakuba Swiderskiego (dwa fakultety, trzy języki) i Bartka Kalinowskiego (najlepsze liceum w kraju, perfekcyjny angielski i studia ekonomiczne). A między innymi z powodu tych właśnie cech udzielilem tym dwóm młodym ludziom swojej rekomendacji.

Zapewne również przypadkiem zabrakło w tekście informacji, którą przekazałem dziennikarzowi, oraz którą można sprawdzić za pomocą zaawansowanego narzędzia dziennikarstwa śledczego, jakim jest przeglądarka google. Takiej mianowicie, że Jakub Świderski faktycznie był radnym, tylko że wybranym z listy... Platformy Obywatelskiej, a członkiem PiS nigdy nie był.

Na sam koniec. Dostałem dzisiaj informację od osoby, która wcześniej również była bohaterem tekstu Pana Redaktora Krzysztofa Kowalczyka, proszę sobie wyobrazić, że z autoryzacją wypowiedzi tej osoby przypadkiem zdarzyło się to samo, co z moją dzisiaj.