Sunday, September 30, 2007

O pomiku Lenina i byłej narzeczonej Senatora Niesiołowskiego

No więc wróciłem sobie do Trójmiasta. W niedzielne popołudnie wyciągnąłem się jak długi na kanapie, przymknąłem oczy i z pomocą pilota odwiedziłem wszystkie dzisiejsze konwencje wyborcze.

Jak przystało na rasowego PiSiora zatrzymałem się na dłużej w Krakowie, u naszych przyjaciół z Platformy. Przemawiał Senator Niesiołowski, swoje przemówienie rozpoczął skromnie (cytuję z głowy, czyli z niczego): “Nie chodzi o moją działalność, nie o to że próbowałem wysadzić w powietrze pomnik Lenina – bo ta akcja akurat nie wyszła”. Co było potem wszyscy czytali. W szczytowym momencie swojego wywodu senator Niesiołowski wyszydził własny pomysł stawiania pomników Jarosławowi Kaczyńskiemu na koniu, z teczką w ręku we wszystkich miastach Polski.

Ta wyraźna pomnikowa obsesja wywołała u mnie skojarzenie z tekstem, który nie tak dawno opublikował portal abcnet.com.pl. Tekst ów dotyczy między innymi wspomnianej dzisiaj przez Pana Senatora bohaterskiej akcji wysadzania pomnika Lenina, oraz działań SB jakie nastąpiły w jej następstwie. Otóż z tekstu można dowiedzieć się, że Pan Niesiołowski w czasie przesłuchania... wsypał na SB swoją ówczesną narzeczoną, którą zresztą wysłał na akcję, sam idąc do kina. Tekst może nie byłby godny uwagi, gdyby nie to, że podpisała się pod nim właśnie była narzeczona Niesiołowskiego.

Na miejscu Pana Stefana unikałbym na przyszłość pomnikowych skojarzeń, zwłaszcza w
kampanii wyborczej...

* * *

“Od wojownika do najemnika” Elżbieta Królikowska Avis /d. Nagrodzka/

za http://www.abcnet.com.pl/

“Przyjaciół byłego wojownika zmartwi zapewne informacja, że nie jest to pierwsza wolta, którą w swojej politycznej karierze wykonał Niesiołowski. Bowiem zdradził on swoje wartości i przyjaciół już po raz drugi. Pierwszy raz stało się to tuz po jego aresztowaniu za przynależność do grupy „Ruch” 19 czerwca 1970 roku. Już pierwszego dnia śledztwa, podczas pierwszego przesłuchania przez por. Dariusza Borowczyka z KM MO w Lodzi / Nr sprawy II 3 Ds. 25/ 70, tom VI/ , Niesiołowski załamał się i ze strachu zaczął sypać swoich towarzyszy! On, mężczyzna, jeden z przywódców, choć paru innym – jak mówią protokoły śledztwa – wystarczyło charakteru, żeby przestrzegać umowy milczenia. Sypał więc przyjaciół, braci Andrzeja i Benedykta Czumów, brata Marka / 21 czerwca/, sypał swoją narzeczoną Elżbietę Nagrodzką / 29 czerwca/, która właśnie z tego powodu zerwała ich związek. Opowiadał kto się kryje za pseudonimami, jakie role pełni, broniąc równocześnie swojej skóry /”nie było przywódców”, „sam nie bywałem na żadnych zebraniach ani nie pisałem do „Biuletynu”/. Jeszcze w swojej książce z 1989 roku, a więc sprzed początków politycznej kariery , „Wysoki brzeg”, zwierzał się szczerze zmartwiony: ”... Musiałem się zdecydować – albo zaprzeczać wszystkiemu i odmówić zeznań, albo zeznawać wykrętnie. Nie miałem ani odwagi ani siły odmówić zeznań i to był błąd największy. Potem nie rozumiałem dlaczego. Nic mnie właściwie nie usprawiedliwiało, poza strachem....” Właśnie. Bo Andrzej Czuma, prawdziwy heros „Ruchu” i paru innych , miało tę odwagę. Także jego narzeczona zaczęła zeznawać już po Wojciechu Mantaju /pierwsze zeznanie 22.VI/ , Marku Niesiołowskim /25.VI/ i Benedykcie Czumie /28.VI/, dopiero kiedy pokazano jej protokół z obciążającymi ją informacjami Niesiołowskiego.”

Link do całego tekstu:

http://www.abcnet.com.pl/?q=node/1357