Tuesday, February 13, 2007

Web 2.0 i następne w kampaniach wyborczych



W Rzepie sprzed dwóch tygodni znalazły się dwa teksty, dotyczące wykorzystania rzeczywistości wirtualnej w kampanii wyborczej.

Chodzi o dwa biura, jakie kandydaci w francuskiej kampanii wyborczej otworzyli w grze “Second Life”.

Postanowiłem pójść śladem autorów (Grzegorz Dobiecki, Rafał Kostrzyński, Piotr Gillert) i odwiedziłem stronę http://secondlife.com/ Stworzyłem tam wirtualną postać Myster Gibbons i nie bez problemów odwiedziłem biuro Segolene Royal. Bez kłopotu odnalazłem za to wirtualny sztab Jean Marie Le Pena, a zaraz potem doszedłem do piorunujących wniosków.

W polskiej blogosferze, (i nie tylko polskiej rzecz jasna) toczy się dyskusja na temat zjawiska Web 2.0 i jego wpływu na przeróżne sfery życia. Pierwszym pomysłem na moją pracę magisterską kilka lat temu było właśnie wykorzystanie internetu w kampaniach wyborczych, tylko że wtedy internet raczkował, a jego przepustowość i użyteczność pozostawiały wiele do życzenia.

O ile dzisiaj jasnym jest, że serwisy społecznościowe, typu youtube, grono, gmail czy sama blogosfera jako taka wniosły do sporów politycznych zupełnie nową jakość – zrównując w prawach w zakresie tego medium dziennikarzy, internautów i samych twórców polityki, o tyle nie zwróciłem do tej pory uwagi na gry internetowe jako platformy komunikacyjne równoległe, a w przyszłości może nawet nadrzędne względem rozumianych tradycyjnie stron internetowych.

Środowisko, w którym porusza się bowiem bohater użytkownik systemów takich jak second life, to trójwymiarowy świat po którym poruszamy się chodząc, latając lub teleportując się przy pomocy czegoś w rodzaju wewnętrznej hasłowo – graficznej wyszukiwarki, działającej na zasadzie altavisty, googla, yahoo. Środowisko, jak przystało na serwisy web 2.0 współtworzą jego użytkownicy, umieszczając (“budując”) wewnątrz programu dowolne trójwymiarowe konstrukcje. Elementami tych konstrukcji mogą być na przykład ściany budynków, będące jednocześnie plikami video, które uruchamia się wybierając opcję “dotknij”, miniatury stron internetowych, które można prześledzić w osobnym oknie.

Najistotniejszą cechą systemu jest jednak trówymiarowe przedstawienie innych internautów w postaci trówymiarowych awatarów (Mysterów Gibbonsów), widzących się nawzajem i mogących wchodzić w interakcję.

O ile jako gra program SL jest dość nudny i prymitywny, jednak daje on wyobrażenie czym może stać się internet, jeśli obowiązującym standardem w internecie stanie się trójwymiarowe odwzorowanie sieci rozumianej tradycyjnie. Trówymiarowa przestrzeń, po której internauci poruszają się mogąc się ze widzieć i porozumiewać się ze sobą w czasie rzeczywistym stanie się jeszcze jednym internetowym narzędziem skracania dystansu. W kampanii wyborczej we Francji wirtualne biura polityków cieszą się ogromnym wzięciem do tego stopnia, ze politycy i pracujący na ich rzecz konsultanci tworzą własne awatary i pełnią w internetowych biurach zwykłe “polityczne” dyżury.

Czy kolejnym etapem rozwoju sieci będzie wprowadzenie nowego - trójwymiarowego systemu operacyjnego, opartego o sieć internetową, w której komputer osobisty będzie niczym pierwsze tego typu maszyny jedynie końcówką potężniejszego serwera? Wiele na to wskazuje. Serwisy web 2.0 opierają się właśnie na takiej zasadzie. Zintegrowany z pocztą internetową kalendarz plus serwis obsługi plików worda, czy excela jest już dzisiaj standardową usługą gmaila. Youtube, jako ciągle rozwijający się zbiór plików przekazywanych przez użytkowników, czy rodzime grono.net to inne przykłady tego samego fenomenu. Dane magazynowane przez użytkowników tych usług znajdują się na należących do właścicieli serwisów serwarach, niekoniecznie na twardych dyskach użytkowników.

Kiedy któryś z gigantów światowego rynku komputerowego zdecyduje się na wprowadzenie powszechnie akceptowanego trójwymiarowego internetowego systemu operacyjnego zrealizuje się sen takich, jak ja urodzonych w końcu lat 70 użytkowników commodorre c64, czy atari 80 - sen o powszechnej, wirtualnej rzeczywistości.

Tak rozumiana przestrzeń stanie się rzecz jasna – równie szybko jak stał się tradycyjny (stary?) internet przestrzenią sprzedaży, dyskusji no i oczywiście agitacji politycznej. Kampania wyborcza we Francji jest pierwszą odsłoną tego fenomenu i warto pamiętać o tym już teraz.

No comments: